września 10, 2009
Był sobie słoń.
Halo. U nas dużo słońca. Za oknem, w domu i na papierze same energetyzujące kolory. Cieplutkie, milutkie i nastrajające optymistycznie. Dziś wspólnymi siłami i łapkami (tzn. moimi i Stasiowymi) powstał słoń dla Michała do pracy. Może troszkę koślawy, ale za to uśmiechnięty i cały w słonecznej gamie kolorystycznej. Najpierw było wspólne malowanie, a potem wycinanie i przyklejanie. Efekt? Powinien wywołać uśmiech...:))
Miłego dnia:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oooo, jaki piękny, bijący ciepłem słoń... Taki... przytulaśny:)
OdpowiedzUsuńuśmiech od ucha do ucha!
OdpowiedzUsuńśiwtny jest ten misz - masz zdjęciowy z dynią, pestkami i kredą (kredkami?)
takie chyba już jesienne te kolorki...
"świetny" oczywiście :)
OdpowiedzUsuńjaki fajny ten slon sloniowy
OdpowiedzUsuńw sam raz na dzisiejszy chmurny poranek:) macham ciepło!
OdpowiedzUsuńAulik, te kredeczki to suche pastele (te są w wersji sprasowanej). Uwielbiam nimi malować.
OdpowiedzUsuńMacham do wszystkich ciepło (Hej Edytko!).