Za moim oknem krajobraz bez śniegu. Mróz przychodzi tylko ciemną nocą i pozostawia malowanki na szybach. Po cichu, nad poranną filiżanką kawy zamykam oczy, widzę puch i biel. Zasypany domek i wesołe okna. Cisza i spokój. Przy stole, blisko, bliscy sobie ludzie. Trwanie w oczekiwaniu. Miłość.
Z każdym dniem grudnia spieszymy się coraz bardziej. Tęsknimy jednak do
spowolnienia. Wierzę, że Adwent to czas wyciszenia, refleksji, nadziei i
oczekiwania. Tymczasem wokół świąteczny sprint. Właściwie to
zrozumiałe. Próbujemy do zwykłej codzienności wcisnąć dodatkowe sprawy.
Mnóstwo rzeczy. Czas się kurczy, klisza złożona z dni coraz szybciej się
przewija. Kolejki coraz dłuższe, korki coraz większe. Myślę, że jest
jak jest, takie tempo życia, które nie zawsze zależy od nas. Taki rytm. Staram się
nie zwracać uwagi na niedoczyszczone kąty, wolę pochylić się nad kartką, którą sama zrobiłam i napisać kilka słów a potem sięgnąć po kolejną i znów kolejną....
Grudzień obfituje w mnóstwo atrakcji, wiele detali i szczegółów. Dom się rumieni od czerwieni. Na zdjęciach widać jej jeszcze mało. Dziś jest jej już znacznie więcej. Kolejne zadania adwentowe za nami, moja urodzinowa świeczka zdmuchnięta, ciasteczka upieczone i polukrowane, pierwsze światełka zawieszone, ważne plany poczynione.
Samochód ze zdjęcia to urodzinowa puszka z ciasteczkami.
Komentarz Stasia. "Mamo, na tym aucie jest para, która się całuje a chłopiec z tyłu trzyma serduszko. To jest samochód zakochanych-powiedział z miną odkrywcy. I to pewnie dlatego dostałaś je od Taty!" Tak i jeszcze dla tych kolorów, kropek, pięknego pisma i słodkiej maślano chrupiącej zawartości:)
Dobrego dnia dla Was! Trzymajcie się ciepło. Do napisania pa:)
p.s
Chciałam Wam jeszcze podziękować za wszystkie słowa, które tu zostawiacie. Poświęcacie swój czas by się zatrzymać w Manderlay, przeczytać i potem wrócić. Dziękuję:D