listopada 23, 2009
Autoportret.
Minął okrągły tydzień. Znów tu jestem i tym razem nie tylko słowem, ale też osobistym wizerunkiem. Tak teraz wyglądam w pełnej okazałości i krągłości, tylko samopoczucie jest nieco odmienne. Dlaczego? Ostatni pobyt Stasia w przedszkolu znowu zaowocował jakąś infekcją. Powolutku powracamy do siebie po kolejnej rundzie z wirusem. Do przedszkola nie ma kto chodzić i strach do niego puszczać. Myślę, że cały ten tydzień będę ze Stasiem w domu. Zmagamy się u naszego malca z nietolerancją pokarmową, do czego dochodzi nam jeszcze nadwrażliwość oskrzelowa i stąd biorą się nasze problemy. To pierwsze, to w sumie żaden problem, trzymamy dietę już od bardzo dawna. Nauczyłam się odpowiednio gotować i przygotowywać różne smakołyki. Staś na tej diecie rośnie jak na "drożdżach", ma bardzo dobry apetyt (hmmm waży prawie 20 kg) i wbrew pozorom ma niezłą odporność, bo każdą infekcję szybko zwalcza. Przynajmniej do tej pory. Od trzech lat leczymy się bez antybiotykowo! Bardzo bym chciała, by tak zostało. Najtrudniej jest z przewlekłym kaszlem mającym podłoże alergiczne. Niby nic wielkiego Stasiowi nie jest, a kaszle, aż się zanosi. Wtedy kilka dni w domu i znowu przedszkole. Ciągnie się to od września i już na prawdę jesteśmy tym zmęczeni. Teraz mieliśmy bardzo ciężkie dni, ale dzisiejszy dzień jest zwiastunem, że następuje poprawa. Brakuje mi już trochę sił, ale staram się wyrwać (dosłownie) kilka chwil dziennie na rysowanie czy projektowanie. Wiem, że sporo rzeczy z mojej plan listy będę musiała przełożyć na czas nieokreślony, ale mam zamiar zrealizować plan minimum. No i nie martwić się tym, bo szkoda dnia, czasu i życia. Powyżej, poza moimi skrzydlatymi autoportretami obraz tego jak wygląda teraz mój warsztat pracy. Jest więc ołówek, kremowy papier, strugaczka, gumka myszka i pomysły na little collection oraz malowane opowiastki. To już coś.
Wszystkim tu zaglądającym życzę dużo zdrówka i dobrego dnia!
Etykiety:
autoportret,
digital,
historie domowe,
szkicownik
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jaki piekny optymistyczny wpis. Aż chce sie czytac. Pozdrawiam serdecznie całą rodzinke. Ten pierwszy rok w przedszkolu trzeba po prostu przetrwać. Mój synek tez chodzi do przedszkola i łapie co drugi tydzień jakies infekcje. Ale coz organizm powoli przystosowuje sie. Życze także miłego dnia.Kasia
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz! Tak kwitnąco i radośnie :-). Ehh z sentymentem wspominam wspaniałe czasy drugiej ciąży... i zazdroszczę troszeczkę :-) Uściskaj brzusio delikatnie. A kryje się w nim braciszek czy siostrzyczka Stasia? A ten pierwszy rok w przedszkolu u nas wygląda tak samo :-(. Ponoć tak już jest i trzeba przetrwać. A ja teraz boje się grypy i nie puszczam przez najbliższe 2-3 tygodnie, bo młodszy jest alergiczno-astmatyczny i takie kaszlowe infekcje to dla niego masakra (i dla nas przy okazji też :-( ). Ściskam!
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz :) Kobiety w ciąży mają w sobie wiele uroku :)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia Stasiowi i Tobie :)
Pozdrawiam :)
Ależ jesteś śliczną kobietką! I ten urok, i to ciepło wewnątrz, które aż widać. Piękne zdjęcia. A jeśli chodzi o Stasia, to rozważałaś alergię na kurz [roztocza]? W przedszkolu jest jednak mnóstwo dywanów, pluszaków itp. Też mam synulka alergika nietypowego i tak mi to przyszło do głowy. A w kwestii wirusówek, Miłoszkowi pediatra po tej pierwszej przyniesionej właśnie z przedszkola, zalecił biostyminę, może warto?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mocno, trzymajcie się ciepło:)
Zdrówka Wam życzę, bo to najważniejsze ... a tak w ogóle to jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich rysunków ... baaardzo mi się podobają ... mają swój styl, świetna kreska :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, bardzo, bardzo Wam dziękuję za ciepłe słowa i Waszą tu obecność. Mamy się coraz lepiej, a ja ćwiczę się w cierpliwości i pozytywnym myśleniu:)
OdpowiedzUsuńViva: będzie braciszek, chyba, że los ma dla nas niespodziankę:) Różnie to bywa. Stasio jest tym zachwycony, bo uznał, ze zdecydowanie woli brata:)
Brises: U Stasia to nie tylko kurz niestety, mieliśmy przedsmak tego w maju, jak wszystko kwitło.Po za tym bardzo ważna jest dieta. W przedszkolu jej przestrzegają, ale trafiło nam się kilka "wpadek" i od razu było widać negatywny rezultat, który się już jakiś czas ciągnie. Następnym razem koniecznie spytam o tą biostyminę. Dzięki za sygnał o tym.
Dla Was i Waszych pociech dużo zdrówka. Trzymajcie się ciepło, pozdrawiam Was serdecznie:)
Od jakiegoś czasu zaglądam na Twojego bloga teraz pozwalam sobie napisać :-)
OdpowiedzUsuńPiękne promienne zdjęcia będą wspaniałą pamiątką :-)
Kłopoty z nietolerancją ( gluten jajko i mleko) pokarmową "przerabiałam" przy pierwszy dziecku.
Dieta była uciążliwa ale najstarszy wyrósł i jest dużym zdrowym 15latkiem.
Pozdrawiam ciepło
Karolinko, wspaniale zdjecia. Alergie...nie zazdroszcze bo jestem uczulona na salicyle i caloroczny katar, ataki kichania, i inne objawy, sa dla mnie...codziennoscia.
OdpowiedzUsuńGratuluje pozytywnego myslenia i dziekuje serdecznie za pomocny komentarz na moim blogu:)
Duzo zdrowka dla Ciebie i twojej rodziny.
Wyglądasz ślicznie. Dbajcie o siebie :)
OdpowiedzUsuńAleż cudna mama.
OdpowiedzUsuńO infekcjach lepiej nie wspominać, ja też z nimi na bieżąco i z sił opadam.
Dobrze, że praca twórcza odstrasza złe emocje i przynosi spokój duszy.
Cudne Twoje szkice, z niecierpliwością czekam na więcej.
Ptaszyna - kruszyna- śpi - aaa ... ci...ci...
Ściskam i buziak w brzuszek.
Zapraszam po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńPrześlicznie, tak uroczo!
I do tego masz jeszcze świetną kreskę w rysunku.
Zazdroszczę w dobrym tego słowa znaczeniu.
Pa!
A Antek w brzuszku sobie siedzi:) Byłam bardzo okrągluszek. Dziękuję a przemiłe słowa:) A tą kreskę muszę znowu trochę poćwiczyć, ale jakoś tak trudno się zabrać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluteńko! Pa pa