listopada 16, 2009

A u mnie znowu wieje.


Kolejny listopadowy weekend za nami. Był prawdziwie rodzinny, z zapachem waniliowych, kruchych ciasteczek (pieczonych w tempie expresowym), pełen zabawy, bez zaprzątania sobie głowy domowymi pracami. Niedziela była dniem pełnym wrażeń i dobrych emocji. Wybraliśmy się na piknik. Wiem, wiem połowa listopada, zimno, pada i "psa by nie wygonił", ale my byliśmy na pikniku pokojowym. Bardzo fajna alternatywa. Dobra zabawa, humorystyczne przedstawienie, dużo pizzy, mnóstwo ciasteczek, tańców łamańców, uśmiechów i radosnych dzieci. Dobrze spędzony czas.
Powyżej praca z cyklu Little collection nr 66. Wietrzna, jesienna i melancholijna. Jak na Little collection jest to praca dość spora, bo malowana na formacie A4, ale widzę ją na jeszcze większym arkuszu. Być może postać pojawi się wtedy z większą ilością kolorowych, roztańczonych wstążek, by nabrać jarmarcznej nuty, a może ustawię gdzieś jakiś dziwny rekwizyt, który wprowadzi nutę niesamowitości.
Dzisiaj zaczęłam dzień na opak. Wybita ze zwykłego rytmu, próbuję ukierunkować myśli, ale one uciekają w setki innych miejsc i nie mogę ich ogarnąć. Taki dzień.
Jeszcze jedną filiżankę kawy proszę.

4 komentarze:

  1. a ja chce wiosne i juz :) piekna chineczka a moze nie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło czytać, że weekend był udany i radosny :) A Twoja praca, mimo że "wietrzna" to jednak taka radosna i subtelna :) U Cibie na papierze wszystko tańczy :) Uwielbiam je :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jak to się stało, że ja trafiłam do Ciebie dopiero dziś... W Twoich pracach zakochałam się od pierwszego wejrzenia! Aż momentami mi tchu brakło ;) Uwielbiam je tematycznie i technicznie! Na pewno teraz już będę śledziła na bieżąco.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Agata

    OdpowiedzUsuń