sierpnia 03, 2010

Jeszcze stare kąty, czyli historyjka pewnego zlewu.

Halo, dzień dobry:) Mamy kolejny letni dzień, pełen codziennych obowiązków, oswojonej już rutyny i takich sobie różnych dylematów. Jeden z nich zaraz tu opiszę.
Jest ci to ni mniej, ni więcej tylko historyjka pewnego zlewu. Nie, nie jest to zwyczajny zlewozmywak, ale dość stary, żeliwny, sakrucko ciężki zlew. Nabyliśmy go kilka lat temu pod krakowską halą targową, na coniedzielnym targu staroci. Zapałałam do niego natychmiastową sympatią, a że nie był zbyt drogi "dobiliśmy" targu. Michał sapiąc niczym lokomotywa dodźwigał go jakoś do domu i tak jest z nami do dziś. Bardzo lubimy tego Pana. Za jego kolory, fakturę i formę. Aktualnie tak właśnie się prezentuje (patrz wyżej i poniżej:) W nowym miejscu planujemy mieć inną kolorystykę (to nie przeszkadza), ale nie mam na niego miejsca:( Zlew najładniej wygląda jak stoi na szafce, wtedy w pełni go widać. Na samych hakach nie może wisieć, bo jest zbyt ciężki. Stojąc na podłodze dużo traci ze swej urody. No, chyba, że miałby dużo przestrzeni wokół. Pewnie najlepiej wyglądałby koło domu. Moja Ciocia widząc ten zlew u nas, poprosiła bym upolowała podobny dla jej koleżanki właśnie z myślą o przydomowym miejscu. Do mycia warzyw, czy narzędzi. Cóż, domku póki co nie mamy. Więc co ja mam z tym "gościem" począć! Zabierać ze sobą z myślą, że może jakieś miejsce się jednak znajdzie? Z drugiej strony do nowego mieszkania wolałabym zabierać tylko "pewniaki". Ach, taki to dylemacik bardzo zaprząta mi głowę.
Zdjęcia za to mam i zostawię je sobie na pamiątkę:))





Pomarudziłam sobie troszkę:)
Miłego, letniego tygodnia.

p.s
Zlew dla Cioci udało mi się"złowić", ale już nie taki ładny. Jest to niewątpliwie kolejny punkt dla naszego. A może przesadzam przywiązując się tak do jakiegoś tam zlewu...

9 komentarzy:

  1. rozumiem takie przywiązanie:)))
    ja bym zabrała...nawet jeżeli przed domkiem miałby stać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany!!! marzę o takim na ogrodzie. Cudo! Ja bym brała na nowe M.
    Z ziołami wygląda wzorcowo!

    He, he... widzę zeszyt Pigna Nature. Mam wszystkie wzory. Kupuję w "Elefancie"- Podwale ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny tak mówicie?! To chyba zabiorę:)) Aż mi lżej.
    Mimi, a jakby zupełnie się nie odnalazł u nas to pojedzie do Jaszczurowej:D
    Ha, ha...a to nie zeszyt tylko segregator, bo ja duuużo piszę. Uwielbiam tą serię. A Ty kupujesz w naszych ulubionych rejonach:)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odkupuje bez dwóch zdań, jak się u Was na nowym M nie odnajdzie, ale myślę, że się odnajdzie.

    Dobre, chodzimy tymi samymi ścieżkami :) fajnie...
    Pozdrawiam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie pozbywaj się go !!! Zobaczysz że pomysł na wykorzystanie go wpadnie jak strzała !
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. ja to w ogóle jestem z tych co gromadzą co się da i nie potrafią niczego wyrzucić...więc na pewno nie wydałabym nikomu takiego cuda :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    swoją drogą piękny kącik tworzy ten zlew i drobiazgi wokół niego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Całkowicie Cię rozumie. Po przeczytaniu tego wpisu wyjrzałam na ogródek i pomyślałam "O KURCZAKI! a co ja zrobię z moją wanną?" ;)
    Jestem pewna, że znajdziesz miejsce nie tylko dla zlewu, bo cosik czuję, ze więcej masz u siebie takich cudeńków. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny blog!
    Trafilam do Ciebie dzisiaj przypadkiem i wsiąkłam!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak fajnie, że mnie rozumiecie:) Zlew zabieram definitywnie i zobaczymy.
    Aga, ha, ha wanna jest ciut większa od mojego zlewu więc powodzenia w szukaniu dla niej miejsca:))I wiesz co, masz rację, mam więcej takich "historii" do upchnięcia.
    AAgaa, że do mnie trafiłaś. Zapraszam, zapraszam pięknie:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń