W piątkowy wieczór, gdy cały mój dom już drzemie, snuję dalsze wspomnienia z Sandomierza. Z mojego rodzinnego miasteczka, w którym tego roku spędziłam trochę więcej czasu. Żałuję, że nie miałam możliwości pobiegać więcej z aparatem i ze szkicownikiem (za tym tęsknię bardzo). Chociaż pewnie wyszłam już z wprawy i należał by mi się solidny trening. Czy ja jeszcze potrafię tak na kolanie, na jakimś tam murku, czy pieńku i z wiatrem we włosach rysować? Kto to wie:) Tym razem zamieszczam zdjęcia bardziej monochromatyczne. Jak tak na nie patrzę, to widzę, że odzwierciedlają moje emocje i uczucia. Bo muszę się przyznać, że były też trudne chwile, bardzo trudne, ale o takich rzadko tu piszę. Lepiej zawsze patrzeć w tą jaśniejszą stronę życia i tak też właśnie staram się czynić:)
Podśpiewuję sobie pod nosem dalszy ciąg piosenki, o której napomknęłam w poprzedniej historii. Pasują jak "ulał".
"Tutaj
gołębie gruchają szeptem
wypatrując okazji do lotu...
Tutaj
uśpiony codziennym spokojem zegar
wskazuje jedną wskazówką czas przeszły...
w zapomnianych miasteczkach ludzie pamiętają o bliźnich
w zapomnianych miasteczkach czas płynie inaczej..."
Te urocze domki powyżej zdobią ścianę domku mojej mamy. Wszystkie "ułowione" na sandomierskich, cosobotnich "szpyrach". Ma już prawdziwe miasteczko:)
Z takich dobrych i ważnych wspomnień mam jeszcze jedno. Na koniec pobytu w Sandomierzu, przypadła nasza rocznica ślubu. To było wyjątkowe uczucie móc pójść dokładnie tego dnia, o poranku do kościoła św. Jakuba, gdzie sześć lat temu powiedzieliśmy sobie sakramentalne "tak". I do tego ten piękny kościół. I dominikanie...zakon, do którego mamy wielki sentyment. Niestety nie mam zdjęć, może następnym razem się uda:)
Miłego, cieplutkiego weekendu!
Pozdrawiam Pa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ładne, jasne miasto, subtelne i pastelowe jak ty ( w moim odczuciu:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie ujęłaś twoje miasto i w słowach i w fotografiach, też lubię wracac do mojego rodzinnego miasteczka, choć ma odmienny klimat ale może uda i mi się jakoś je uwiecznić dla siebie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudo! nie trzeba jechać do Prowansji aby zrobić bielone i klimatyczne zdjęcia. Uwielbiam Twoje spojrzenie na świat. Dostrzegasz subtelne detale i takie drobiazgi. Wedelek mnie rozczulił. Piękne jest też zdjęcie z pomarańczami i krzesełka pod markizą. Uśmiech Twojego Synka i domeczki Twojej Mamy- sama słodycz. Piękne!
OdpowiedzUsuńPS
ja też staram się na blogu swoim patrzeć w tą jaśniejszą stronę życia. Jakoś nie mam odwagi pisać o smutkach, a może też nie chcę...Rozumiem Cię.
Magda, chyba masz rację. Ja taka pastelowa jestem:) Pastelami lubię malować, otaczać się nimi, lubię (i wolę) łagodne przejścia zarówno w barwach jak i w życiu:) Dziękuję, że do mnie tutaj wpadłaś.
OdpowiedzUsuńEdit, zrób taką sesję koniecznie. Ja już widzę, że to fajna pamiątka. A każde miasteczko ma coś w sobie, ważne jest jak to pokażesz i co uchwycisz. Jak zrobisz takie zdjęcia, to się pochwal:) Chętnie pooglądam. Pozdrawiam serdecznie.
Mimi, nawet nie wiesz jak mi miło, że tak myślisz:) I cieszę się bardzo. Wydawało mi się, że zdjęcia są może trochę bez wyrazu, ale z drugiej strony ja tak to widzę i czuję.
p.s
No właśnie, to zależy od tego jakie miejsce chcemy tworzyć i czym chcemy się dzielić. Ja daję tu sporo siebie, ale z tej mojej radośniejszej natury. Tylko czasem zadaję sobie pytanie, czy mój obraz tutaj jest prawdziwy...
Uściski posyłam i jeszcze raz dziękuję:)
Moja Droga,
OdpowiedzUsuńTwoje p.s jest mi dokładnie znane. To jest dokładnie tak jak z malarstwem. Sądzę, że życiu jest wystarczająco dużo smutnych i ciężkich obrazów. Nikt nie chciałby jeszcze kupować smutnych i ciemnych prac. Dlatego maluję kwiaty i prowadzę kolorowy blog. Pomaga to mi.
Wracając do prowansalskich zdjęć, naprawdę są świetne. Masz takie inne spojrzenie, jest tam tyle wyrazu. Ściskam przy niedzieli.
Tyle razy przejeżdżaliśmy koło Sandomierza i ciągle ze stwierdzeniem, nie zahaczamy, bo musimy się tu wybrać specjalnie. Po Twoich relacjach jestem już pewna te odwiedziny musimy przyspieszyć. Pięknie uchwyciłaś klimat swojego miasta. Tak się zastanawiam, czy u mnie też bym coś uroczego znalazła?
OdpowiedzUsuńWszystkiego co w życiu najpiękniejsze z okazji rocznicy!
Synek sama słodycz!
Droga Mimi, zgadzamy się naprawdę w wielu punktach. I bardzo lubię oglądać piękny świat, zaglądając do blogowych okien. Wtedy odpoczywam. Blogoterapia? Ha, ha czemu nie:) Ściskam.
OdpowiedzUsuńLlooko, tyle już zjeździliście Polski, to Sandomierz musicie zobaczyć. Warto, chociażby dla samej architektury. Dodam jeszcze, że w sobotni poranek na targowicy odbywa się tam targ staroci, rupieci i innych "takich tam". Osobiście dawno nie byłam, ale moja mama ostatnio przytaszczyła stamtąd marynarski, ogromniasty kufer:) Warto tam zapolować;)
A wracając do miast, to chyba każde miejsce ma swój potencjał. Twoje oko na pewno coś wychwyci.
Dziękujemy za życzenia:) Pozdrawiam serdecznie.
Monochromatycznie też jest cudnie. Ostatnio myślałam o tym, Twój blog należy do najbardziej pozytywnych i podnoszących na duchu, że jak mało kto potrafisz rozkoszować drobnymi przyjemnościami, a pewnie jak każdy, nie żyjesz w idealnym świecie. Jako narzekacz-pesymista, który nie jest z tego wcale dumny, uczę się tego patrzenia na jaśniejszą stronę i dlatego czuję wdzięczność, że są takie miejsca jak "Moje Manderlay" :)
OdpowiedzUsuńMariko, aż mi się łezka zakręciła w oku ze wzruszenia. Cieszę się, bardzo, bardzo, że tak odbierasz mój blog i wracasz tu, i choć troszkę odpoczywasz zauważając razem ze mną "małe rzeczy". To dla mnie wiele znaczy, że nie każdy przejdzie obojętnie.
OdpowiedzUsuńA patrzeć na jaśniejszą stronę życia wśród codziennych obowiązków, małych i większych smutków jest trudno. Mój świat nie jest idealny, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by jednak starać zbliżać się do ideału. Ja ciągle oswajam swoją codzienność, czasem trochę ją czaruję. Między innym tutaj i dlatego zapraszam zawsze cieplutko w moje skromne progi:)
Cześć Karolino :)
OdpowiedzUsuńZajrzałam z ciekawości któż to mi sprzątnął sprzed nosa szablony od Llooki ;))
I zauważyłam słowa z jednej z moich ulubionych płyt :)
Ja z kolei nucę cały czas:
..Gór mi mało i trzeba mi więcej, żeby przetrwać od zimy do zimy.."
Pozdrowienia serdecznie i gratulacje :)
Zu
Pięknie! Zdjęcia takie spokojne i aż się chce zobaczyć Sandomierz na własne oczy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Milajo, fajnie, że wpadłaś:) Oj, to też nucimy. Te piosenki bardzo wpadają w ucho i podśpiewuję je dosłownie wszędzie:) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDeszczowa Mia, dziękuję. Sandomierz warto zobaczyć, nieśpiesznie, spacerując i wstępując koniecznie do Cafe Mała na filiżankę kawy z pianką lub dzbanek herbaty:)
Pozdrawiam ciepło:)
U Ciebie, jak zwykle, ukojenie, pokój... Lubię Cię odwiedzać, zawsze zachwycają mnie i zdjęcia, i opisy, i całe piękno Twojej duszy. Trzymaj się i nie dawaj smutkom.
OdpowiedzUsuńAgni, jak miło na koniec dnia przeczytać taki komentarz:) Dziękuję Ci pięknie. Ty też się trzymaj cieplutko:) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń