Niedziela, schyłek dnia, kwiaty podlane, w zmarszczkach dłoni odnajduję jeszcze lawendowy zapach, kochane "Mopsy" w łóżkach śnią kolorowe sny, moja ulubiona lampka z nadpalonym kloszem już świeci, pomagając mi znaleźć właściwe słowa, a myśli uparcie galopują w przeróżnych kierunkach. Zawsze tak jest gdy chciałabym dużo napisać lub dawno nie pisałam. Jutro znowu wstanę mocno wierząc, że wiele można zdziałać uśmiechem albo przynajmniej patrząc na świat tak jakby się do nas śmiał. Oczywiście to prosta prawda i zwykła rzecz. Tak oczywista i prosta jak to, że najlepiej smakuje domowe ciasto na świeżym powietrzu, z filiżanką kompotu np. z rabarbaru.
I że wielką frajdę może sprawić nowy obrusik na stole, ciągłe balkonowe przemiany, wzrosty i przyrosty, kanapki znikające w błyskawicznym tempie.
Badanie, obserwowanie i poznawanie.
Chwile zadumy gdy ciepło i gdy chłodny dzień zachęca do wyjęcia z szafy ulubionego szala.
I codzienność pachnąca latem, truskawkami, z piaskiem w szufladach, zdartymi kolanami i wielkimi komarami, których w domu mamy na pęczki.
Na tym się skupiam, gdy życie sprawia, że moje kroki zaczynają należeć do jakiejś staruszki.
A dziś niespodziewanie trafiłam do miejsca gdzie nie planowałam być. Mały, ceglasty kościółek (zresztą widziałam i mijałam go nie raz), małe okienko, stare, co poniektóre zgarbione drzewa, zamglone niebo z siwymi chmurami i lekki wiatr wlatujący za kołnierz. Bajka? Krzyk i śmiech dzieci, i uczucie jakby mimo złej aury setka motyli wzleciała do nieba. Niezbyt to mądrze brzmi, chcę tylko napisać, że czasem znalezienie się w pewnym szczególnym miejscu, o właściwej porze może wiele w nas zmienić, pokrzepić i pozwolić wrócić do domu sprężystym krokiem. To może być łąka, centrum miasta, ulica za rogiem lub jakikolwiek inny skrawek na ziemi.
W zanadrzu, poza tą krótką myślą, mam jeszcze królika Henia i jego bukiet z własnej grządki (laurka dla Chłopców na Dzień Dziecka:)
Moją drugą, letnią sukienkę, tzn. pierwsza jest w szafie druga na obrazku;)
I słonia, banalnie na szczęście. Dla wszystkich.
Dobrego wieczoru, śmiejącego się poranka i miłego tygodnia!
p.s
Czy śmiech nie jest jak kwiat? Taki szczery, spontaniczny niemalże zawsze rozkwita na twarzy.
Sprawia, że piękniejemy:)
czerwca 19, 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojej, jak się cieszę,że Cię tutaj widzę:) wysłałam dziś maila do Ciebie, dosłownie parę minut temu,że czekam na Twój post, i jest:)))i jak zwykle zachwycasz swoim ujęciem codzienności...to jest to czego mi tak bardzo brakuje!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie!
Oj Karolciu , jak miło Cię czytać i szczerze napisać muszę, że jak dotąd zachwycały mnie Twoje zające ale teraz dołączył do nich słoń !!! nio po prostu napatrzyć się nie mogę !! Pozdrawiam Cię baaaaardzo gorąco ...
OdpowiedzUsuńTak to prawda uśmiech zmienia świat. Uśmiechaj się bo to skuteczny sposób by świat uśmiechał :) się do nas. Miłego uśmiechniętego dnia i odwzajemnionych uśmiechów :)
OdpowiedzUsuńOj ciężko pisać jak się długi czas nie pisało. Mam tak z mailami, że jak długo nie odpisuję to później mi bardzo ciężko.
OdpowiedzUsuńOch widzę Twoją kuchnię w drugim planie. Ja już swoją zamieściłam na blogu, teraz czekam na odsłonę Twojej. Cudne zdjęcia codziennych chwil. Też się stęskniłam za Twoim pisaniem. Mam nadzieję, że będzie można teraz chęściej do Ciebie zaglądać.
Prześliczne rysunki, które znów zachwycają. Prześliczna laurka i sukienka. Pozdrawiam serdecznie!
bardzo optymistyczny jest Twój post :) dzieki za słonia na szczęście - potrzebny mi jest teraz
OdpowiedzUsuńwiele można zdziałac uśmiechem.. takk..
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, pełne smaków i ciepła.
ze ten slon niby banalny?? ja jestem nim oczarowana!!!! przepiekny! i sukieneczka tez :)
OdpowiedzUsuńOla, ja też się cieszę, chociaż cóż, poważnie myślałam o zaprzestaniu blogowania. To strasznie miłe, że ktoś na mnie tu czeka. Odpiszę do Ciebie najszybciej jak się da:)) Ściskam i słonko posyłam!
OdpowiedzUsuńMonique, no to szczęściarz z tego słonia, że tak się podoba;) Osobiście mam uśmiech "od ucha do ucha"! Buziaki:D
Alegria, uśmiecham się do Twoich słów:) Pozdrawiam cieplutko!
Iza, zbieram się by napisać do Ciebie kilka słów:) Jakie ja mam wszędzie zaległości, muszę koniecznie zobaczyć Twoją kuchnię i wpisy. Cieszę się, że tu do mnie zaglądasz! Dziękuję za przemiły komentarz, buziaki posyłam!
Joasia, miło mi bardzo, że tak go odbierasz:) Słonia-zabieraj, może się przyda, by złapać szczęście w locie;) Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki (pomagam słoniowi;)!
Asieja, dziękuję:)Pozdrawiam ciepło i zapraszam tu do mnie zawsze bardzo serdecznie!
Marysza, no banalny temat, "słoń z trąbą do góry, na szczęście", a jak wyszedł mój, to już Wam zostawiam ocenę:) Cieszę się ogromnie, że się podoba! Dziękuję:)
Pozdrawiam ciepło!
Miło zajrzeć na blog, który cieszy oprawą foto, dobrym gustem i lekkim stylem pisania. Pokojem poniżej jestem oczarowana i wszystkim innym również, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńprzepięknie to ujęłaś w słowa wszystko; cudne zapachy z Twojej kuchni dobiegają no i śniadanko na balkonie,mmm...aż słychać jak te komary skrzydełkami szeleszczą po suficie :]
OdpowiedzUsuńlubię Twój smuteczek, powoduje,że to co piszesz jest tak pięknie melancholijne.
Mimo wszystko życzę tylko powodów do uśmiechu
tak poetycko(literacko) się u ciebie zrobiło? czułam to wszystko, o czym pisałaś, miałam wrażenie, jestem w tych miejscach czuje zapach ciasta, cichość tego kościoła...
OdpowiedzUsuńMiszka,witaj u mnie:) Bardzo mi miło, że tak się podoba:D Zapraszam jak najczęściej! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAnita, tak, jedzonko na balkonie to jest to co lubimy bardzo. Teraz mam już inny stolik (wreszcie go pomalowałam) i pewnie niedługo wystąpi w jakimś poście:P Będzie mniej nostalgicznie a bardziej radośnie! Buziaki posyłam:)
Leszczynowa, lubię czasem pofilozofować, zadumać się nad wszystkim i nad niczym. Nawet nie wiesz jak mnie cieszy, gdy kogoś to w jakiś sposób poruszy, zastanowi. Wtedy czuję, że to nie tylko mój monolog, ale również dialog:) Tym samym dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam życząc miłego weekendu!
Moja Droga jak ja uwielbiam Twoje wpisy! Jakbym czytała w swojej głowie - to niesamowite!
OdpowiedzUsuńLetnia sukienka - ach cudowna, mnie też korci aby zmalować taką na obrazku olejami - jak u Fridy Khalo :) ale najpierw mam w głowie temat morza, malowanie krzeseł i tyle innych pomysłów w zanadrzu.
Ściskam Was mocno.
Z tym uśmiechem to piękniejemy o ile mamy ładne zęby ;p
OdpowiedzUsuńA tak poważnie... uśmiech zmienia wiele... :)
Miłego wieczoru :)
Jolanna, to rzeczywiście niesamowite:) Czekam na Twój obraz niecierpliwie, podobnie jak na wszystkie cuda które tworzysz. Letnie buziaki do Was posyłam! Trzymajcie się ciepło:)
OdpowiedzUsuńMała Mi, mam taką książkę "Ostatni wiejscy muzykanci", można w niej znaleźć wiele szczerbatych uśmiechów, uroczych, doprawdy uroczych;)
Tak, uśmiech zmienia wiele, trzeba w to jeszcze uwierzyć i mieć go nie tylko na ustach. Pozdrawiam serdecznie!