grudnia 30, 2008

W stronę słońca.


W grudniowym journalingu zrobiłam sobie małe podsumowanie roku. Między innymi znalazły się tam moje słowa na rok 2009. Teraz pomalutku jedno wysunęło się na prowadzenie. Direction, kierunek, cel. Pomysł na własne słowo, które będzie punktem wyjścia na cały rok znalazłam tutaj.
"A single word can be a powerful thing. It can be the ripple in the pond that changes everything. It can sharp and biting or rich and soft and slow."
Ali Edwards jest dla mnie źródłem ciągłej inspiracji, bardzo wiele się od niej nauczyłam. Tak więc obrać kierunek i nie plątać się przez cały rok. Co prawda "(...) jedynie dzieci wiedzą czego szukają"(Antoine De Saint Exupery), ale może ja też coś postanowię. Przynajmniej będę szukać w określonym kierunku.
Dziś. Co za słońce, oślepiające, połyskujące na wieżyczkach, podświetlające witraże, mieniące się na "kocich łbach", wyglądające zza rogów uliczek, skrzące się na szronie osiadłym na trawie, na murach. Przepięknie. Na dzisiejszym spacerze Stasio miał całkiem mrozem wyszczypane policzki, przy tym buzię bardzo uśmiechniętą i gadającą, i chrupiącą precelka. Ja zmarzluch ostatni siedzę pod kocykiem i popijam gorącą, czarną, dobrze przyprawioną kawę. Tak sobie myślę, czas już namalować coś na dużym formacie. Może grającego kapelusznika...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz