stycznia 07, 2009

Na straganie.



Tak na prawdę przygodę z szyciem rozpoczęłam w zeszłym roku, u babci w Kolumnie. Tam złapałam bakcyla i zamarzyła mi się własna maszyna. Od jakiegoś czasu dzielnie na niej raczkuję i zaczynam stawiać coraz śmielsze kroki. Na koncie mam liczne przeróbki, torby, worki, woreczki, sowę dla Stasia i igielniki. Odkryłam, że to mój przyjaciel i kolejna pasja. Myk, myk i torba na ramię gotowa, cyk, cyk i chusteczka dla małej Oleńki uszyta, zip, zip i woreczki na klocki można podziwiać. Lubię takie robótki dla domu, cieszą mnie te chwile skupienia przy maszynie.

W naszym domu ten obrazek jest miłym akcentem dla oka. Wisi sobie trochę niepozornie koło okna i od czasu, do czasu przykuwa uwagę. To wycinek ze starej, angielskiej gazety wyszperanej gdzieś na starociach.

Dzisiaj rano było -13 stopni więc grzejemy się w domu (leniuchy i piecuchy jedne). Za to mamy moc zabawy na straganie i nie tylko. Sprzedajemy, tańczymy, ćwiczymy, skaczemy, budujemy most i robimy różne fajne rzeczy.
Jak już jestem przy owocach i warzywach omówię plany kulinarne na dzisiaj. Szef kuchni poleca:
pomidorowa z kluseczkami, lasagne ze szpinakiem w sosie pomidorowym i jabłuszka na ciepło z brązowym cukrem i cynamonem (Edytko dzięki za inspirację w tym ostatnim).
Łakomczuchy do stołu!
Kawa czy herbata? hmmmm.....


1 komentarz:

  1. hej, hej! macham do Was rześko ze Złotego Rogu:) Staś pewnie już smacznie chrapie:) jabłuszka z piekarnika fajna rzecz – cieszę się, ze podziałalam inspirująco;)
    do zobaczenia jutro, czekam na was z pyszną kawką i własnoręcznym wypiekiem (już wiesz, jakim:)

    OdpowiedzUsuń