
Pomału zmieniam stasiowe ścienne ozdoby. Doszłam do wniosku, że jego zakątek stał się dość nudny i brakuje mu charakteru. Wczorajszy "guzikowiec" już znalazł swoje miejsce, dziś dołącza do niego "zmotoryzowany" obrazek. Tak, pojazdy czyli wszelkie kopary i ciężarówy każdy chłopiec (i nie tylko, patrząc na naszą słodką, małą sąsiadkę) lubi i na pewno doceni. Staś wydał werdykt pozytywny i wpatrywał się w ścianę bardzo zadowolony: "Ha, ha jaka kopara, pięknie mamusiu, jakie to pięęękne, mogę ją sobie wziąść "?- i czego można chcieć więcej?
Szperając wczoraj w necie znalazłam bardzo fajny tutek na zmajstrowanie poduszkowych kwiatuszków. Można znaleźć go tutaj. Ten prosty pomysł mnie zachwycił i natychmiast zrobiłam własną wersję. Wykorzystałam piżamę, za małą już na mnie koszulkę (wyrosłam z niej po prostu) , a także pomalowaną akwarelami dziecięcą chusteczkę i poszyłam te niewielkie ozdoby. Jedne kwiaty będą jako girlanda, a ten ręcznie malowany maluszek (albo raczej średniaczek) będzie na wiadomości przypominajki. Patentem na malowane chusteczki podzieliła się kiedyś mia mi i bardzo lubię z niego korzystać.
Dzisiaj Stasiek bojkotuje drzemkę i snuje niekończącą się opowieść. Osobiście zgubiłam już wątek i nie mam pojęcia kto jest głównym bohaterem.
A za oknem pada deszcz i wystukuje swoją własną historię.
Na taką pogodę najlepsza jest ziołowa herbatka i najlepiej z pękatego imbryczka stojącego na kominku.
Do dzieła!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz