

Wczoraj na obiad mieliśmy ukochane (bardzo, bardzo) przez Stasia kopytka. Ten mały łakomczuch tak je lubi, że potrafi mlasnąć kilka razy i porcja znika. Po dwóch dokładkach mówię: "Synku pękniesz!", na co on rezolutnie odpowiada: " I będzie po mnie", po czym prosi grzecznie o deser. Wieczorem z kolei dostał strasznej czkawki i na to też miał kapitalną ripostę: "Ojej, to znowu telefon z mojego brzuszka, tato odbierzesz"? No tak, nas to strasznie bawi i koniecznie chcę to zapamiętać.
Dziś dbając o brzuszki moich chłopaków upiekłam owsiane ciasteczka według przepisu Eight. Na jej kulinarnym blogu można znaleźć wiele przysmaków. Osobiście zasadzam się jeszcze na szarlotkowe mufinki. Po południu czeka nas składanie antresoli, o rany, rany! (aż chce się do tego dopowiedzieć, jesteśmy niepokonani). Hasło się przyda.
Wsłuchuję się w cudowny głos Diany Krall, popijam czarną, mocną kawę i zupełnie nie wiem kiedy zacznę realizować zaległe zamówienia. Parawan gotowy, ale praca nad reklamami jeszcze ciągle w lesie.
OK!
Niech odezwie się duch optymizmu.

cała przyjemność po mojej stronie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam