Halo. U nas maraton książkowy. Czytamy, czytamy i oglądamy strona po stronie całą górę książek z naszej kolekcji. Dokopaliśmy się nawet do zapomnianych historyjek o Panu Percym. Książeczki te są pełne uroku, a ilustracje wprowadzają w ciepły, miły klimat. Skończyłam pracę nad Little collection 45 i już myślę nad następną. Nie zrobiłam wszystkiego z mojej"twórczej" listy, ale próbuję zrobić jak najwięcej. Staram się wyznaczać sobie krótkie cele i je realizować.
Jak to zwykle ze mną bywa zmieniłam zdanie co do zagospodarowania potrójnej ikeowej ramki. Miały się w niej znaleźć namalowane przeze mnie ostatnio obrazki, ale jednak wybrałam kompozycję z literek. Są one bardziej wyraziste i stanowią ciekawy element na ścianie.
Marcowa pogoda w kratkę uraczyła nas dzisiaj strugami deszczu. Wczoraj trochę słońca, dziś tylko ciężkie chmury. My się jednak nie poddajemy i dzielnie idziemy na zakupy. Stasio ze swoim wielofunkcyjnym koszyczkiem, w którym obowiązkowo "jadą" patyki. Niestety warzywa już się do niego nie mieszczą.
Południową kawę piję z DUŻĄ dolewką, ze spienionym, waniliowym mlekiem, przyprawami i w czerwonym kubku. A co!
marca 11, 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hihi... warzywa się do koszyka absolutnie nie zmieszczą ; )
OdpowiedzUsuńA co do kawy to ja również piję kawę z DUŻĄ dolewką albo dwoma, kardamonem, szczyptą imbiru i ociupinką chili- najlepiej wszystko leciutko podgotowane. Po takiej kawie styki w moim mózgu nie zawodzą ; )