Wielkimi krokami zbliża się do nas pewien szczególny dzień. Właściwie jest już tuż, tuż za progiem, bo jutro. Na tę wyjątkową okazję upiekłam 60 babeczek. O tym jednak na razie cicho sza. Weekendowy czas upłynął nam wesoło i rodzinnie. Odpuściłam pracownię i wszelką działalność w tym kierunku. Moja "plan lista" nie drgnęła i czeka na skreślanie poszczególnych pozycji. Mało tego powstanie kolejna lista, domowa. Ogłaszam, że od dziś poszukuję energii i sił witalnych, by sprostać wiosennym porządkom. Od czego by tu zacząć...
Dziś pogodę można rozpatrywać w kategorii światła i cienia. Słońce gra na niebie i bawi się z nami w pojawiam się i znikam, cały czas. Do tego wieje wiatr i zrywa nam kaptury z głów. Nie dbamy o to i idziemy grać w piłkę. Takie zmagania na wietrze dodają nam sił i zaostrzają apetyt. Po powrocie czeka na nas nowa literatura z biblioteki, pyszny obiad i miękka podusia (to ostatnie dla wybranych:))
Nota do siebie. "Człowiek (..) stwarza siebie". Do tej pory te słowa rozpatrywałam w pozytywnym aspekcie. Aż do momentu gdy ktoś uzmysłowił mi, że może należy zadać sobie pytanie: stwarzasz siebie, czy przyjmujesz pozę, kreujesz się na kogoś. Może żyjesz iluzją i chcesz aby inni w nią uwierzyli. Zobacz co masz na dnie własnego serca. To najlepsza wskazówka. Czasem trzeba sobie zadawać trudne pytania i z równie wielkim wysiłkiem na nie odpowiadać. Z naprawdę wielkim...
marca 24, 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz