kwietnia 07, 2009
Mamy piękny czas.
Witaj wtorku!
Mamy piękny dzień. Nareszcie spędzamy mnóstwo czasu w plenerze. Weekend obfitował w rodzinne eskapady. Wspólny sobotni wypad na kleparz i dalsze rejony Krakowa, by dodatkowo zaopatrzyć się w zapasy kawy i herbaty. Dotarliśmy również do nowej biblioteki i od razu się do niej zapisaliśmy. Wspaniałe miejsce, dużo działów w tym osobny dla dzieci, gdzie maluchy mają przygotowane miejsce do zabawy. Dużo przestrzeni, dużo książek i dużo światła. Będziemy tam często bywać. Niedzielę spędziliśmy całkiem na świeżym powietrzu. Najpierw czekała nas droga na Salwator, gdzie zachwyciły nas stare stuletnie domy. Potem dla strudzonych wędrowców był czas na piknik pod kopcem Kościuszki. W słońcu i na trawce w przemiłym towarzystwie. Dzień zakończyliśmy w pobliskim kościele z drzemiącym Staśkiem na rękach. Czarowny weekend. Poniedziałek był również pełny słońca i kolejnej wędrówki z małym Tymonem (hej Robaczku!). A dzisiejszego dnia rozpoczęliśmy sezon na placu zabaw. Co to była za radość. Co to był za widok. Roześmiany Staś fikający koziołki i zawierający podwórkowe znajomości. Uwielbiam ten czas gdy rozświetloną drogą , czasem smagani lekkim wietrzykiem, obsypani piaskiem (który potem znajduję w każdej szufladzie) wracamy wesoło do domu na małą sjestę.
Nuta powagi.
Mamy Wielki tydzień. Czas zadumy i wielkiego oczekiwania. Czas skończyć odkurzać zaniedbane kąty nie tylko naszego domu, ale również naszych serc. By były bardziej wnikliwe, bardziej chłonne.
Plan lista.
Wrócę do niej dopiero po świętach. Do tej pory udało mi się jeszcze zrobić kartki świąteczne i wraz z paczkami nadać je na poczcie (co jest niezłym wyczynem zważywszy na to ile czasu trzeba stać w kolejce). Byliśmy nieźle przygotowani, wzięłam Stasiowi blok i flamastry. Tak czy inaczej godzina z hakiem na poczcie to stanowczo za dużo. Cóż tylko jedna pani w okienku... Patrząc na to z optymistycznej strony uczymy się cierpliwości (nawet nie wiem kto bardziej ja czy Staś).
Na koniec najnowsze pytanie filozoficzne Stasia do taty: "Tato, to naprawdę jesteś ty? (I tu Stasio oraz jego tata robią zgodnie wielkie oczy). I stwierdzenie do mnie: "Mamo a ty nie jesteś potworem, jesteś prysznicem." Hmmm... zaskakujące. Kochany mały bąk.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jaka ładna mozaika, zazdroszczę tego piknikowania i spaceru!
OdpowiedzUsuń