Słońce wyszło na dobre. Pora wygrzebać z pudeł letnie szpargały, bluzki, spódniczki, cienkie porcięta, szmaciane torebusie (jak te powyżej). Uszyte jakiś czas temu (moje pierwsze próby maszynowe) świetnie się sprawdzają na spacerach ze Stasiem. W planach mam uszycie jeszcze dużej torby z klapką zakładanej przez ramię. Materiał już czeka, brakuje natchnienia i wolnej soboty.
Dzisiaj dla odmiany malujemy i kleimy. Ostatnio tę dziedzinę zarzuciliśmy na rzecz kredek i ciastoliny, ale postanowiliśmy do niej powrócić. Było więc ciapanie, smarowanie i klejenie. Obyło się bez kolorowych łapek na ścianie, chociaż niektórzy byli ubabrani po łokcie. Teraz główny członek wesołej kompanii odpoczywa pochrapując słodko i śniąc o lotach samolotem, chelikopterem czy nawet statkiem kosmicznym. Te samoloty to aktualnie temat przewodni stasiowych wypowiedzi.
Wiadomości od kuchennej strony. Zdecydowanie zarządziłam przerwę od wypieków, ale za to wprowadziłam bardziej urozmaicone (choć proste) dania. Dziś ziemniaki z foli i jajka faszerowane ze szczypiorkiem. Do tego może sałata z moim ulubionym słodko-kwaśnym sosem.
Pomimo choróbska, które się na nas uwzięło zapowiada się całkiem miły dzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz