września 28, 2009

Ruda.


Hej. No to już jest u nas oficjalnie. A co? A ruda jesień. Zmieniłam nasze dekoracje na takie w ciepłych brązach i pomarańczach, z motywem drzew, parasola, liści. Z listeczków (cudownie, cieplutko filcowych) zrobiłam zawieszki, na grubaśnym, również filcowym podłożu o kremowej barwie i z dodatkiem włóczkowego, puszystego sznureczka. Dyndają sobie na kuchennej tablicy i cieszą oko promienną paletą barw. Juhu! Jak ja lubię takie sezonowe akcenty.



Mamy też sezon na gruchy, gruszki, gruszeczki. Osobiście lubię te twarde i zielone:) Takie prawdziwie do chrupania. Doprawdy bardzo lubię je jeść, ale także na nie patrzeć. Na ich kształt, kolory, fakturę. Do spółki z jabłkami potrafią stworzyć wyjątkową kompozycję. Najpiękniej prezentują się w emaliowanym durszlaku (którego nie posiadam, buuu...), ale równie dobrze wyglądają w metalowym (a takowy już posiadam). I najlepiej jak mają jeszcze listki przy ogonku. Szkoda tylko, że taka dekoracja szybko znika....
A powyżej ekspresowy, gruszkowy szkic. Stasio również malował swoją wersję - zygzakowo - pętelkową:)
Ostatnio zrobiło się trochę chłodniej, ale jakie piękne są poranki. Świetliste i rześkie. Wydobyłam na tę okoliczność puchaty szal z ogromnymi dziurami i teraz już naprawdę czuję się jesiennie.

4 komentarze:

  1. Widząc tytuł posta poczułam się "przywołana", jako żem ruda :) hehe ŚLiczne te Twoje gruszki, a i jesień zapowiada się pięknie! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :))) No to cieplutkie pozdrowienia dla Rudej-tej drugiej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mialabym nic przeciwko gdybys wysylala mi kartki na urodziny i imieniny hahahaah tak pieknie malujesz gruszki sa cudne :-)

    OdpowiedzUsuń