października 30, 2009
Przyleciała czarownica.
Hej! Mamy weekend tuż za progiem. Czas na małe podsumowanie. To był pracowity tydzień pod każdym względem. Najważniejsze, że udało mi się w nim złapać nowy rytm i lepiej rozłożyć siły. Rezultat jest taki, że jestem mniej zmęczona i mam więcej energii. Mała istotka we mnie również. Kopie i figluje coraz częściej (obłędnie, cudowne uczucie). A dla mojej drugiej kochanej istotki jest ta oto czarownica. Bardzo lubimy się straszyć. Śmigają więc po domu czarne nietoperze na sznurkach, pojawiły się też kiedyś miotły i papierowa czarownica, która jednak nie zdała egzaminu. Musieliśmy ją sobie wyobrażać. Teraz będziemy mieć wersję poduszkową z długim paskiem z boku do latania i łapką z tyłu do trzymania. Tak powstała malowana opowiastka nr 3, tym razem z digitalowym tłem. Dziś po przedszkolu Staś oceni straszną czarownicę Uuuu ha ha ha.
Wieści z frontu. Solidnie zabrałam się do pracy nad świątecznymi ozdobami i malutkimi podarkami. Powstały między innymi latające ptaszki z jagódkami w dzióbkach. Projekt wart zachodu, ale bardzo czasochłonny. Uparłam się, by ptaszki były dwustronne, podklejone w środku na dodatkowej tekturce. Teraz ozdoby się nie wyginają i są dość trwałe. Poza tym godnie i wdzięcznie się prezentują. Pomysł na kształt ptaszka jest gdzieś podpatrzony (muszę przekopać moją listę linków i wtedy podam gdzie). W planach na papierowe ozdoby mam jeszcze drugie ptaszki o prostszych kształtach i dzwoneczki (do tych mam już piękne miedziane kulki i perełki). To na razie niewiele z mojej plan listy, ale pomalutku wszystko idzie do przodu.
Ten weekend w jakiś sposób będzie dla wszystkich szczególny. Zostawiam Was z dobrymi myślami.
Etykiety:
handmade,
igłą i nitką,
Malowane opowiastki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czrownica bardzo udana, a ptaszek przeuroczy:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, L.
Poduszka absolutnie rewelacyjna, a ptaszek... a ptaszek mnie rozczulił, sprawił że poczułam się tak jakoś ciepło i przytulnie patrząc na niego i pomyślałam, że takie "dyndadełka" rozwieszone po domu świetnie by się prezentowały, szczególnie, że wykonałaś je w bardzo fajnych, energetycznych kolorach. No a pomysł z "jagódką" w dziubku jest po prostu świetny!
OdpowiedzUsuńczarownica z tymi rudymi włosami i czarnym kotem to JA :)
OdpowiedzUsuńRuchy dziecka... piękne chwile ;) niech zacznie mamusi żeberka wypychać ;)
Również życzę dobrych chwil ;)
Jaka cudna poducha!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się u Ciebie podoba, będę zaglądać jak tylko się da !
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Jola
cudna poducha! czarownica genialna!
OdpowiedzUsuńpogłaszcz brzuchol od cioci {zazdraszczam}
:*