Mamy jesień na całego. I bynajmniej nie chodzi mi o złoto rude plenery, ale o spadek temperatury:) U nas brrr zimno i mokro. Dzień pełen jest poszarzałych ulic i mżawki. Na razie nie ma mojej magii, której fragment pokazałam poprzednim razem. Prysła albo przysłoniła ją szara czapa chmur. W domu za to kuchnia chodzi pełną parą i aż miło pichcić gdy za oknem smętna aura. Nie wiem dlaczego, ale czasem lubię jak właśnie tak jest. I może magia właśnie paruje z garnka w którym pyrka powidełko:) W słoikach mam już przedostatnią partię śliwek. Miała być ostania, ale dziś jedna skrzyneczka sama wskoczyła do samochodu;) Jutro znów zakasam rękawy, by po trzech dniach zawekować je w słoiczkach. Zawsze lubiłam patrzeć, jak w moim rodzinnym domu, gotowe przetwory stały równym rządkiem na kuchennym blacie. Powidło śliwkowe to moje ulubione. Mogłabym je jeść prosto ze słoika i nim łyżeczka nie zastuka o dno:D
Miłej środy Wam życzę. Pełnej ciepła, dobrych smaków i zapachów.
Tymczasem pa
p.s
Z ostatniej chwili. Rzecz dzieje się przy wieczornej toalecie mojego starszego synka Stasia. Staś czyściutki, wypachniony i o ząbkach błyszczących jak gwiazdeczki mówi: Mamo, czy mogę coś dla ciebie zrobić. Hmmm, no nie wiem, a co na ten przykład. Powiedzmy tak trochę cię pomaluję. Moje protesty, że późno i po co tak na noc nie zadziałały i Staś zabrał się do dzieła. Musi być więcej ciemnego, tutaj na biało i takie barwne plamy (dobrze, że nie mam całej palety cieni;). Teraz policzki, ojej jakie to fajne tak malować nową mamę. Jeszcze cię uczeszę, dobrze i zobaczysz tata cię nie pozna. I nie poznał.....:))) A do tego dumał co my tyle czasu w tej łazience robimy:D Ano, mamy własne, ważne sprawy;)
października 11, 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzieci są cudowne! Piękne są te momenty, gdy mamy z nimi nasze małe sprawy i tajemnice :) Co do powideł, to ja w tym roku jedynie symbolicznie, ale na Twoja Karolinko aż się chce patrzeć. Zdjęcia niezwykle klimatyczne, a jak te słoiczki ubrałaś....
OdpowiedzUsuńuwielbiam powidełka, sama też robiłam - są pyszne, pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńhahah ja też miałam taki "zabieg" kiedyś-po zerknięciu w lustro mało nie zeszłam na zawał:p
OdpowiedzUsuńa propos powidełek-kosztowałam wczoraj zestaw jabłka+czekolada.Coś cudownego!
piękne zdjęcia,tak uchwycić słoiki ze śliwkami tylko Ty potrafisz:]
buźka
Decomarta, tak, cieszę się, że ciągle je mamy:) Swoją drogą dzieciaki jak nikt potrafią rozbawić do łez, całkowicie zaskoczyć i obrócić nas o 180 stopni:) A moja ostania partia powidła właśnie w garnku się pichci. Tym też szykuję ubranka;) Buźka:D
OdpowiedzUsuńJoasia, cieszę się z Twojego uśmiechu;)
Ewamaison, prawda? Nie ma nic lepszego niż otwarcie takiego słoiczka w zimie:) Pozdrawiam cieplutko!
Anita, zdolne te nasze pociechy;) A dzisiaj całe szczęście nie musiałam brać udziału w walce skorpionów. Tym tata się zajmuje:))
A cóż to za jesienny smakołyk, jabłko i czekolada. Ciekawa jestem bardzo. I fajnie, że zdjątka się podobają. Dla mnie to duża radość:D Buziaki posyłam!
Powidełka wyglądają bardzo smakowicie. Nie ma jak domowe.
OdpowiedzUsuńKarolinko serdecznie dziękuję Ci za maila.
Uściski dla Was!!!
no właśnie nie wiem,słyszałam i nawet skosztowałam-ale nigdy nie robiłam.Smakuje fajnie :]
OdpowiedzUsuńteż bym chciała tak trochę powyjadac łyżeczką ze słoika..:-)
OdpowiedzUsuń:)), już wysmażyłam parę skrzyneczek śliwek, też lubimy powidła, a raz trafiły mi się śliwki
OdpowiedzUsuńtakie ze wsi, malutkie i słodkie, to dopiero był raj dla podniebienia :)), moje dziewczyny malowały siebie nawzajem, potem trzeba było szorować je dwa razy dłużej tak się potrafiły zmalować ;))
buziaki wielkie!
Chyba się zakradnę do Twojej kuchni i parę słoiczków zabiorę:))
OdpowiedzUsuńświetnie je udekorowałaś:))
p.s.odpisze niedługo..:)
buziaki!
Ależ u Ciebie pięknie, że też nie wiedziałam wcześniej o Twoim blogu. No ale najważniejsze,że go znalazłam i zostaje na pewno:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie
PS. cudowne zdjęcia:)!