Będę....
Z takim postanowieniem bardzo często zaczynam lub kończę dzień. Będę więcej, będę bardziej, będę lepiej...:) Taki rodzaj dziennej gimnastyki w drodze do może nie dużo lepszej, ale z pewnością milszej codzienności. Na jutro też już mam w głowie moje "będę..."
Teraz jest wieczór, właśnie zaparzyłam kakao dla dwojga i trochę żałuję, że nie słyszę dudnienia deszczu o parapet. W takim momencie dnia byłby na miejscu i nawet bym go lubiła. Stanowiłby dobrą ścieżkę dźwiękową dla moich myśli. Bardzo rozbieganych ostatnio i potrzebujących jakiegoś rytmu.
Ostatnimi czasy pogodę mamy iście szaloną choć zupełnie na miejscu patrząc w kalendarz:) Raz na mocnym plusie, w pełnym słońcu jesteśmy z chłopcami w zoo i wystawiamy blade buzie ku słońcu. Innym razem wdziewamy kurtki, czapki, szaliki, chuchamy w ręce i idziemy na spacer pod wiatr. Witaj znowu wiosno! Wiem, że jesteś;)
Tymczasem przez pewien czas byliśmy świadkami zwariowanych poczynań pewnej sikorki. Trwało to koło tygodnia i naprawdę byłam już bardzo zmartwiona. Rzeczona sikoreczka stukała, pukała i uderzała skrzydłami w okno praktycznie każdego dnia. Najpierw myślałam, że chce zakładać gniazdo, potem, że karmnik jakoś ją myli. Zdjęłam go, nie pomogło. Już miałam jakiegoś ptasiego drapieżnika na oknie wieszać, coby biedny ptak nie padł z wyczerpania, ale na szczęście pofrunął w dalszą drogę. Co się działo, nie wiem. Tylko sąsiedzi pytali, co to za ptak tak stuka i czego szuka. Ot, taka historia. Została na zdjęciach, widać lekko zmierzwione piórka. Nie zawsze odlatywała gdy podchodziłam do okna.
Powoli dopijam moje kakao. Mam jeszcze bazie i rzeżuchę do pokazania w zanadrzu. Od ponad miesiąca wysiewam tą ostatnią i pasę się na niej do znudzenia:) Lubię ją na kanapce, w zupie i na stoliku w kuchni. Raz w obtłuczonym, garnuszku, a raz w wielce królewskiej filiżance ze złotym rantem. W zależności od chwilowego impulsu:)
Biorę ostatni łyk "małego przestępstwa" z mojej ulubionej filiżanki i załączam coś ze szkicownika
oraz najnowszą pracę z cyklu Little collection.
Trzymajcie się ciepło i w dobrym nastroju!
Wszak życie piękne jest i dlatego ja od jutra będę......:)
p.s
Właśnie mi się przypomniało, że Staś dziś pierwszy raz oglądał bajkę "Pomysłowy Dobromir". I tak jakoś czuję, że "będę " ci ja mieć jutro wynalazcę w domu:)
kwietnia 03, 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hi how are you?
OdpowiedzUsuńI was looking through your blog, and I found it interesting, and inspiring to me, so I thought why not post a comment.
I have blogs also obviously, and would like to invite you to become my blog friend.
I mostly post about the California experience through the perspective of personal writings, and my art.
Maybe you can become my friend, and follow, and I can also follow you, if that is okay.
Well I hope to hear from you soon… :)
Jesse Noe Mendez
jakie piękne zdjęcia sikorki !!! my ostatnio robiłyśmy z dziewczynkami podsumowanie ptasie :) i zaglądają do nas : sikorki, szpaki, dzięcioły, sójki, pliszki i sroki .. takie mamy u siebie ptasie radio :)))) uwielbiam je obserwować i słuchać porannych treli ... ach rozmarzyłam się z kawałkiem czekoladowego przestępstwa w ustach ihihihihi ściskam mocno .. a obrazek jak zawsze zjawiskowy !!!!
OdpowiedzUsuńPieknie napisałaś o byciu,tak zwyczajnie a pieknie zarazem,optymistycznie mnie nastroiło:)
OdpowiedzUsuńOdwiedzilam Cie po raz pierwszy ale na pewno nie ostatni.Pozdrawiam wiosennie:)
będę .... starała się nie irytować - tylko jak???
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje malu malu - i;e bym dała za ociupinkę tego talentu
mój pomysłowy dobrimir woła
- mamo chodz zobacz jakie zrobiłem dziury!!!
włos mi się na głowie zjeżył !!! robiłam obiad, wytarłam dłonie i popedziłam do pokoju - a tam? dziurawa nowa ława od nożyczek :)
buziaki
PIEKNIE PISZESZ-MOGE TO POWTARZAĆ BEZ KOŃCA;-)))PRZEPIEKNE TO ZDJĘCIE Z SIKORECZKĄ. ONA CHCIAŁA CHYBA TROSZKĘ POKOSZTOWAC WASZEGO RODZINNEGO CIEPEŁKA....ZACHWYCIC OCZKA PASTELOWYMI KOLORAMI TWOJEGO DOMU.TAK ,NA PEWNO MIAŁA TAKI ZAMIAR;-)POZDRAWIAM CIEPLUTKO.
OdpowiedzUsuńZagrałaś pięknie na strunach moich uczuć :))
OdpowiedzUsuńz tym deszczykiem... hmm wiem o czym piszesz, też lubię a najbardziej jak leżymy sobie w łóżeczku i gawędzimy o całym dniu i o życiu a deszcz puka sobie w okno veluxa- ciepło, przyjemnie, bezpiecznie - wtedy lubię deszcz i jak mi trawkę podlewa w ogrodzie ;)) ale jak wychodzę na pluchę to nie lubię deszczu.
A paszki to osobny temat, poranne śpiewy są u nasz wprost niesamowite latem już zaczynają między 2-3 w nocy, uwielbiam to i zasypiać i budzić się przy ich śpiewie :).
Ucałowania dla dzielnego Staśka - piękniej nie mogłaś tego napisać kochająca mamo ;))
Będę... cóż, i ja nieraz zaczynam dzień obiecując sobie że "BĘDĘ"... I staram się jak mogę, chociaż czasem nie wychodzi jak obie obiecałam. Ale chyba liczą się również chęci? Jeśli są to dobrze przecież:))
OdpowiedzUsuńMoje plany też zaczynają się zazwyczaj od "Będę". Dziś np. będę piekła ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńJa wbrew pozorom bardzo lubię deszcz - nie za długo i nie za często. Ale bardzo lubię go latem :)
Pozdrawiam
Również jestem pełna różnych postanowień. Codzienność płata różne figle, ale postanowienie pozostaje silne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ach przeplatają się w tych samych zabawach te nasze smyki Ola i Staś :) Staś oglądał Było sobie życie teraz ogląda je Ola, Ola oglądała Pomysłowego Dobromira już dawno teraz ogląda go Staś :) zawsze powtarzam że to bliźniacy na odległość nawet katar mają przeważnie w tym samym czasie. Będę... ostatnio w zabieganiu będę... jest niestety tylko w mojej głowie. pozdrawiam wiosennie czy zimowo...kwiecień plecień...
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj, naj dla Synka z okazji urodzinek! :) Śliczne zdjęcia, jak zawsze... :) Życzę spełniania każdego codziennego "będę..." :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy słowo ,,będę ,, nie jest lepsze od ,,muszę,,.To ostatnie częściej zaprząta moje myśli.
OdpowiedzUsuńObrazek eteryczny...pierwsze skojarzenie-mogłabym mieć taką wizytówkę ;)