Mamy lato, wakacje, słońce! Całe szczęście, że tylko niektóre dni owinięte są w szarość. Co prawda najdłuższe czerwcowe dni z czarownymi piwoniami już za nami ale doba ciągle wydaje się być długa i jasna. Lipiec jak zawsze ujmuje mnie obfitością i bogactwem natury. Przynoszę do domu kwiaty, w wiklinowych koszach trzymam owoce i warzywa. Zakręcam kolejne słoiki, wstawiam kompot na kisiel (dziś papierówka plus wiśnia) i wtryniam nos w książkę. Nie na długo rzecz jasna, bo za chwilę wpadają Chłopcy i ciągną na spacer albo znów są głodni albo to albo tamto.....Przygoda wzywa:)
W szkicowniku rysują się nowe pomysły a tymczasem powstał taki sobie jelonek.
Do napisania niebawem! Pa. Wspaniałych, letnich dni dla Was jeśli tam jesteście:)
p.s
Ostatnio przeczytałam, że piwonia w niektórych krajach nazywa się kwiatem świętego Jerzego lub różą zielonoświątkową. Jakoś wcześniej mi to umknęło a ta róża tak ładnie brzmi.
lipca 25, 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cierpliwie czekałam i się doczekałam :) uściski dla Was, łapcie te piękne letnie dni, a jelonek przecudny
OdpowiedzUsuńAleż pięknie tu u Ciebie!:)) Cudowne kwiaty, a jelonek prześlicznie Ci wyszedł:)) Ja również uwielbiam te piękne, długie letnie dni... Pozdrawiam Cię słonecznie:)
OdpowiedzUsuńhttp://my-homeonthehill.blogspot.com/
Ależ dawno Cię nie było!
OdpowiedzUsuńUwielbiam piwonie :)
I ja cierpliwie czekałam :). Cieszę się, że było warto. Jelonek cudny!! Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńOla