Pewnego dnia Staś poprosił by zrobić z nim atramentowy eksperyment. Polegał on na tym, by wlać atrament do wody, do niej wstawić biały kwiat i obserwować efekt. Próba miała być podjęta od razu, odraziutku (jak mówi Młodszy Brat:). Atrament znalazłam w piórniku głównego animatora ale białego kwiatka, akurat wtedy, w najbliższej okolicy nie można było upolować. Ponieważ cel był szczytny, skubnęłam gałązkę naszej różowej pelargonii. Zabarwiła się od kolorowej wody odrobinkę ale i tak efekt kolorystyczny był ciekawy. Spodobał mi się na tyle, że postanowiłam przenieść go na naszą ścianę:)
Spokojnie, nie mamy ścian w kolorze ultramaryny i sympatycznego różu ale mamy miśki. Odcienie niebieskiego mają to do siebie, że wymykają się wszelkim próbom utrwalenia ich na zdjęciu. Ta praca wyjątkowo zmienia się w ciągu dnia. Powiedziałabym, że żyje własnym życiem:)
Tymczasem zostawiam Was z dobrymi myślami i słowami Marka Aureliusza:" Życie człowieka ma kolor jego wyobraźni":)
Do napisania pa!
cudowne! czekam na każdy Twój wpis, uściski dla Was
OdpowiedzUsuńJejciu, jaki cudny obrazek! Och jak ja bym chciala umiec tak malowac! przepiekny wpis i fajny eksperyment.
OdpowiedzUsuńDziewczyny dziękuję za ciepłe słowa:) Jest miło, że hej!
OdpowiedzUsuńciekawy blog! chętnie zostanę TU na dłużej!
OdpowiedzUsuń